Nigdy nie wiesz, co może si wydarzyć.

Nigdy nie wiesz, co może si wydarzyć.

niedziela, 30 marca 2014

~Rozdział 1~

Jeżeli przeczytałyście możecie skomentować ? To bardzo motywuje !
_________________________________________________________________________________

- Idziesz na imprezę do Finn'a?

Odwróciłam się do mojej najlepszej przyjaciółki, witając ją niejasnym uśmiechem.

- Finn?- zapytałam, na co Eleanor przewróciła oczami.

-Taa - parsknęła. - Finn Harries.

Finn wraz ze swoim bratem Jack'em Harrisem są bardzo popularni w Lloyd High. Dwóch bliźniaków wręcz dominuje całą szkołą, jednakże nie są stereotypowymi tyranami czy sportowymi luzakami - najgorszymi koszmarami kujonów. Tak naprawdę są przyjaźni. Na własne oczy widziałam, jak witali się z wszystkimi po drodze na zajęcia. Pamiętam jak Jack posłał w moją stronę piękny uśmiech, a Finn spytał mnie co słychać. Dużo ludzi myśli, że są snobami, gdy tymczasem ta dwójka jest naprawdę bardzo miła. Chodzą zawsze, posyłając zalotne uśmiechy i obdarzając wszystkich klarowymi spojrzeniami. I z tego co wiem, nie są też typowymi, szkolnymi podrywaczami. Ludzie ze szkoły myślą, że powodem jest to, że chłopcy znaleźli już swoje drugie połówki, które mają takie same tatuaże; pomimo tego dziewczyny wciąż mdleją na ich widok. Widziałam też kiedyś Jack'a pracującego w sklepie sportowym w mieście.Jak on się tam nazywał ?

- Dlaczego miałabym iść na imprezę? - Skrzywiłam się i wtedy moja uparta strona wzięła górę, gdy jednocześnie usiłowałam przecisnąć się przez szkolny korytarz. - Będzie tam alkohol, głośna muzyka i inne nielegalne wymysły. Dziękuję, wolę zostać w domu.

Muzyka zawsze jest głośna - wiem to , bo mieszkają w budynku, naprzeciwko mnie i słyszę to doskonale. Czasem nie mogę nawet pogrążyć się w pięknym śnie, gdyż deadmau5, Avicii czy też Tiesto bębni od nich na cały regulator i dochodzą mnie krzyki odurzonych oraz pijanych nastolatków z nadzieją na przypadkowe szczęście.

- Poza tym - powiedziałam spokojnie. - Najwyraźniej nie zostałam zaproszona. - Już miałam zapytać Eleanor, dlaczego zadała tamie pytanie, skoro doskonale wie, że nigdy nas nie zapraszają, kiedy ubiegła mnie mówiąc.

- Och, przeciwnie! - Eleanor ukazała zęby w szerokim uśmiechu, ujrzawszy kilku innych uczniów. - Wszystkie dwunaste klasy są mile widziane! Cytuję; jak tylko tam dojedziemy, zobaczysz, że nie jest tak źle i nieprzyzwoicie, jak myślałaś. Będzie tylko około stu uczniów  i Harries'owie na cały ich pałac.

- Czekaj... - powiedziałam.

Wyraz twarzy Eleanor przybrał zadowolenie z siebie i zakłopotanie.

-Naprawdę myślisz, ż jego rodzice pozwalają na urządzanie imprez co każdy weekend ? Jesteś głupsza, niż myślałam. Oni nie mają rodziców, bynajmniej nie w tym kraju. Mieszkają sami Evelyn - El dokończyła swoje przemówienie.

Westchnęłam; Eleanor nigdy się nie poddaje.

- Więc - zagruchała a ja skuliłam się w sobie, w oczekiwaniu na to, co może wypłynąć z jej ukształtowany w serce ust - idziesz ?

Wzruszyłam ramionami, głównie dlatego, że sama jeszcze nie wiem. Ale potem zdałam sobie sprawę, że pewnie będzie próbowała wyciągnąć mnie na tą imprezę więc mówię:

- Nie chcę tam iść.

Zdecydowanie wolałabym zostać w domu i poczytać lub skończyć szkicować osnute mrokiem wieżowce, majaczące imponująco na szczycie miasta, niż tańczyć w gęstej lawinie idiotów.

- Dlaczego? - Przeraźliwie znajomy głos rozniósł się za mną, a moje ciało zamarło w bezruchu. Eleanor odwróciła się w tamtym kierunku i już po samym wyrazie jej twarzy, wiedziałam kto tam jest.
Posłała Finn'owi blady uśmiech i przybliżyła się lekko do mnie.

- Finn, czy możesz powiedzieć mojej przyjaciółce, że twoja impreza będzie świetna?

Twarz Eleanor napięła się, a wzgórza jej policzków przyprószyły szkarłatne plamy i od razu wiedziałam, że rozmowa z Harries'em zabrała całą jej pewność siebie do tego stopnia, że powiedziała coś, co brzmiało, jakby znała już go jakiś czas.

Finn zgromił mnie uśmiechem, co sprawiło, że moje wszystkie mięśnie napięły się.

-Racja, Evelyn. Impreza będzie fajna i nie będzie tam tak dużo ludzi i szaleństwa jak myślisz - puścił mi oczko, a ja przygryzłam wargę, zastanawiając się, skąd zna moje imię. - Obiecuję ci, żadnego alkoholu, narkotyków czy broni. Możesz mi zaufać.

Dolna warga moich ust opadła, zostawiając mnie z rozdziwioną buzią i roztargnieniem, spowodowanym niepewnością, co mam odpowiedzieć.

- Um - Spojrzałam na Eleanor w poszukiwaniu pomocy, ale ona całkowicie odpłynęła, zahipnotyzowana błyszczącymi oczami Finn'a. - Jeszcze zobaczę, czy rodzice mnie puszczą.

Jak gdybym nic nie powiedziała, Harries powoli wycofuje się, gotowy by odejść.

- Do zobaczenia jutro ! - rzucił i odwróciwszy się na pięcie, odszedł w głąb korytarza.

Odwróciłam szyję, by zobaczyć opuszczone smętnie ramiona Eleanor i oczy wypełnione smutkiem. Posłałam jej pytające spojrzenie, a ona nawet nie patrząc na mnie, pokręciła przybita głową.

- Jego tatuaż to nuta - wyszeptała, a ja ledwie oparłam się pokusie parsknięcia. - Mój to Yin Yang.

Razem z Eleanor nie poznałyśmy jeszcze swoich "wybrańców". Zrobiła kilka szalonych rzeczy, jak przeszukania całej Australii czy uczęszczała na wszystkie szkolne przyjęcia, po to by znaleźć faceta z tym samym symbolem.

Ja również pozostałam samotna ze znakiem nieskończoności i chociaż lubiłam ten symbol obawiałam się, że chłopak, którego znajdę, nie polubi mnie, lub będzie kryminalistą, idiotą, czy kimś takim. Nie martwiłam się tym jednak, tak bardzo, jak Eleanor.

Westchnę
łam i ruszyłam w przeciwnym kierunku do Finn'a, prosto do klasy, w której miałam historię. Eleanor spojrzała na mnie piorunująco.

- Idziesz na tą cholerną imprezę, albo już nigdy w życiu się do ciebie nie odezwę.

Prychnęłam, otwierając drzwi do klasy. Jak zwykle była pusta, bo uczniowie pozostawali na korytarzu, pochłonięci rozmowami z przyjaciółmi.

- Poszłabym z torebką, ale to może przyciągnąć gwałciciela, więc potrzebuję twojego towarzystwa! - wrzasnęła Eleanor, na co odpowiedziałam jej jedynie jęknięciem. - Nie chciałabyś chyba, żeby twoja przyjaciółka została porwana, czyż nie ?

Westchnęłam i odwróciłam się do niej.

- Wiesz co ? - zapytałam, a ona uniosła swoje cienkie brwi. - Masz rację, zaraz koniec roku, a ja nie byłam jeszcze na żadnej imprezie.

- Tak! - wybuchnęła. - No i w końcu organizuje ją Finn Harris. Przystojny i niewinny facet. Ta impreza nie będzie wcale taka zła, obiecuję!

sobota, 29 marca 2014

~Prolog~

Ciekawe czy ktoś przeczytał ~Opis~ ;)

_________________________________________________________________________________

- Witaj, mały ptaszku.

Oddech młodej dziewczyny był ciężki i gardłowy, głos natomiast chrapliwy a gardło obolałe od intensywnego krzyku. Jej przełyk zasechł, gdy biegła dobrą milę lub dwie, zanim została złapana na gorącym uczynku.


- Policja wciąż prowadzi dochodzenie w sprawie morderstwa w posiadłości rodziny Foster oraz kontaktuje się z jej krewnymi po całej zaistniałej sytuacji. - Dziewczyna dobrze pamiętała wydarzenie, o którym mowa w telewizji. - Morderca, po raz kolejny uważany jest za jednego z najbardziej poszukiwanych osób na tej planecie. - Nagle pokazano ujęcie oficera z surowym spojrzeniem.  - Harry Stylesie, odnajdziemy cię.

Zabójca był anonimowy - znano jego imię , jednak nie wygląd -mimo to  jest najbardziej sprowadzaną do winy osobą na ziemi.

Większość ludzi wierzyła, że dziewiętnastolatek stracił zmysły. Twierdzili że trzeba zamkną go w szpitalu psychiatrycznym, bo w końcu zabił niewinne rodziny tylko w jednym celu- by odnaleźć tę jedyną dziewczynę.

-Moja. - Harry pomyślał w gniewie, zaciskając szczękę. - Cała moja. Tylko moja. Nikt nie może jej mieć. Pozbyłbym się każdego z osobna, kto ośmieliłby się położyć choćby na niej palec. Znajdę ją. W taki czy inny sposób.


-Natasha ma mały diament na swoim ramieniu - Frankie wyjaśnił młodszej od siebie. - Dlatego się z nią ożeniłem. 

Dziewczynka zmarszczyła brwi, wyraźnie i całkowicie sfrustrowana ze zmieszania. -Dlaczego nie mogłeś wybrać dziewczyny, która ci się podoba? - kwestionowała. 

Bianca jest młodszą siostrą Frankie; ma jedynie sześć lat i nie chciała być niegrzeczna czy zachować się w inny zły sposób. Była jedynie ciekawa, dlaczego jej brat nie mógł wybrać kobiety swoich marzeń. 

Frankie uśmiechnął się gorzko.

- Ten świat jest okrutny, Bianca. - Pochylił się do przodu i zgarnął kosmyk blond włosów z  niebieskich oczu młodszej siostry. - To - zaczął, wskazując na jej delikatną skórę - jest znak smoka, należy do ciebie. Jest gdzieś chłopak, który ma taki sam, a twoim celem jest to, by wyjść za niego za mąż.

Bianca wydeła usta w obrzydzeniu.

-Eeuł - zagruchała.

Jej brat mrugnął powoli, posyłając dziewczynce lekki uśmiech.

Oczywiście okłamał swoją siostrę po raz kolejny; ten świat nie był tylko okrutny - był niesprawiedliwy. Dla kobiet. Urodzeni jako chłopcy mogą robić co do cholery chcą i nikt sobie nic z tego powodu nie robi. Mężczyźni nie tylko żenią się z tymi dziewczynami. A Frankie ma nadzieję, że jego siostra znajdzie sobie kogoś, kto będzie ją dobrze traktować, podczas gdy inni wykorzystują swoje kobiety seksualnie i brutalnie. Frankie był dobry dla swojej żony i traktował ją z szacunkiem. Wariował na myśl tego, który miał skończyć z jego siostrą. 


Bianca przełknęła ślinę, obserwując, jak zabójca udaje się w jej stronę. To był on; Harry Styles - ten, którego bali się wszyscy. Natomiast nikt nie wiedział, jak ten człowiek z zimnym sercem wyglądał, z oczywistym wyjątkiem jego rodziców, którzy od dawna nie żyli.

Odkryła, że jest przystojny - niemal nieziemsko - kiedy jego twarz wyłoniła się z mroku. Uwięziona w zimnym pomieszczeniu, przywiązana do krzesła, z chłopakiem naprzeciwko siebie, którego ciało zdobiła liczna ilość tatuaży i percingu.

Tatuaże były nielegalne; zabronione. Nikt nie mógł zmienić tatuażu, z którym się urodził, więc w tym przypadku policja nie wiedziałaby czy tatuaż jest prawdziwy czy też podrobiony. Niektórzy w ten sposób próbowali zmienić dziewczyny. Harry'ego to nie obchodziło. Był kryminalistą.

Bianca w strachu spojrzała na jego ciało, zastanawiając się, który miał od urodzenia. Wszystko czego pragnęła, to spokojnej i szybkiej śmierci
.
Wiesz, Harry wcale nie był szalony.

- Kiedy ją znajdę  - głos Harry'ego zaniknął w ciszy, przybierał na twarz uśmieszek. Potrząsnął głową i przesunął językiem po różowych ustach, pozostawiając na nich wilgotne ślady. -  Ona będzie cała moja. Muszę ją znaleźć, Zayn.

 Kumpel Harry'ego pokiwał twierdząco głową. Rozumiał, jaki był Harry, jeśli chodziło o jego zaginioną dziewczynę; zbyt zdeterminowany. Każdy się boi; każdy kto znajdzie się przy nim - przy największym zabójcy. Nikt nie wie, jaki tatuaż ma Harry. Trzeba czekać i mieć nadzieję, że to wszystko jest tylko pomyłką.

Harry miał tylko taki sposób; zbyt zaborczy.

-Moja.



piątek, 28 marca 2014

~Opis~

"Akcja zakupu własnej wolności.''

W tym skorumpowanym świecie każdy narodził się z całkowicie losowym tatuażem, spoczywającym na karku. Bez znaczenia czy jest to trywialny kwadrat, tabun gołębi czy też cytat - tusz osączy tamtejszą skórę, piętnując każdego, kto stanie się jego właścicielem.

Tutaj płaci się rodzicom za wykup córki z tatuażem.

Evelyn Bale usiłuje jedynie ukończy szkołę, jak wszystkie inne nastolatki. Mając praktycznie obsesję na punkcie faktu, że jest gdzieś ktoś, kto na nią czeka - czeka i usiłuje odnaleźć ją w tym samym świecie.

Nigdy nawet nie podejrzewała, że będzie z tym jednym i jedynym Harrym Stylesem. Typowym seryjnym mordercą.

Nikt nie wie dlaczego Styles morduje wiele niewinnych ludzi. Nikt nie wie czy naprawdę jest szalony. Nikt nie wie czy faktycznie robi to by znaleźć dziewczynę z tatuażem nieskończoności.

Nikt nie wie, jak wygląda. Nikt nie wie do czego jest zdolny.

Nikt nie zna ciemnej aury jego czynów, którymi kieruje się, by odnaleźć Evelyn. I tego, że on nigdy nie odpuszcza.

"Spójrz w moje oczy, tam kryją się moje demony."